przez fluber 20 wrz 2013, o 10:35
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że lepszą, bardziej emocjonującą itd. metodą draftowania jest aukcja. Kiedy siadam do węza i wylosuję numer, w pierwszych 6-7 rundach obracam się w kręgu 3-5 nazwisk zawodników, których mogę wybrać. Nie mogę wziąć wszystkich. Ponadto menedżerowie wybierający z pierwszymi numerami są uprzywilejowani. Różnica między graczem 1, a 20 jest z pewnością większa niż między 21, a 40. Jedynym plusem węża jest chyba tylko czas draftowania.
Aukcja to emocje na wielu płaszczyznach. Czy uda mi się wyciągnąć zawodników, których zaplanowałem? Czy powinienem podbić ofertę? Czy moje zawory wytrzymają do przerwy na siku? Aukcja to 3-4 godziny, podczas których ciągle coś się dzieje, a chwila nieuwagi może kosztować przegrany draft. W aukcji nie ma steali? Jest ich mnóstwo, tyle że o tym, kogo nazwiemy stealem nie decyduje to, czy go wybierzemy, ale za ile. Aukcja pozwala na dużo więcej, jeśli chodzi o taktykę, pojawia się więcej nieprzewidzianych sytuacji i niespodzianek. Prawie każdy gracz jest stealem w zależności od ceny. W zeszłym roku wyciągnąłem Tysona Chandlera za 9$ na budżecie 200,przy 16 menedżerach choć nie miałem zamiaru go wybierać. Po prostu nie wszyscy zdążyli wrócić z przerwy toaletowej.
Aukcja bardziej też przypomina NBA niż wąż. On wystęuje tylko w drafcie rookies. Salary cap (czyli budżet) to coś, czego trzeba pilnować cały sezon. Jedynie gracze nie mają ustalonych wartości.
Aukcja górą i to zdecydowanie.